Mknie przez miasto tylko sobie znaną trasą
Inne pojazdy omija buspasami
Emocji dostarcza, cóż dla niego znaczą
Jakieś kartki z nudnawymi rozkładami

Skoro i tak kiedy chce, to się pojawia
Krążąc wcześniej po zaułkach zapomnianych
Ile niespodzianek wszystkim czasem sprawia
Ale mnóstwo przez to w mieście miejsc poznanych

Ulice jego królestwem, drugim domem
Trasy poplątane niczym serpentyny
On nie przejmie nigdy się miasta ogromem
Bo jaki by nie był, dalej nim jeździmy

Ucieka czasami, gdy ma już dość ludzi
Staje na przystanku na mniej niż sekundę
Jak ktoś chce go gonić, to czasem go łudzi
Energicznie rusza. Nie zdążyłeś? Trudno

Dzienne trasy są tej magii pozbawione
Znasz jedynie takie? Nie wiesz więc, co tracisz
Ich przebiegi schematami przesądzone
Ewidentnie nudne, gdy wiesz dokąd trafisz

Przydarzy się czasem też jakaś rozmowa
Raz abstrakcji pełna, raz ktoś ci opowie
Ze szczegółów masą, czy ci się podoba
Epos swego życia, wszystkiego się dowiesz

Zobacz więc ulice z innej perspektywy
Noc jest pełna magii gdy chcesz ją zobaczyć
Oczy tylko otwórz, ujrzysz świat prawdziwy
Ciemną noc przesypiasz? Nie wiesz więc, co tracisz